-Oh, i jeśli ty jeszcze nie wiesz- Pomachałam do niego.- To koniec- Uśmiechnęłam się sztucznie i udałam się pojazdu.
Z zamachem
otworzyłam drzwi samochodu, po czym usiadłam patrząc tępo w stronę kierownicy.
Czułam jak powietrze wokół mnie gęstnieje, a ja sama prawie nie mogę go złapać.
To tak jakbym tonęła. Nagle obraz przed oczami zamazał mi się, a ja wiedziałam
że zaczęłam płakać.
Myślę, że lubiłam go bardziej niż chciałam…
Włożyłam
kluczyki do stacyjki, przekręciłam je i od razu nacisnęłam pedał gazu.
Będąc w
pobliżu mojego domu zwolniłam, a następnie wytarłam łzę prawą ręką, natomiast
lewą trzymałam kierownicę. Zaparkowałem
samochód niedaleko mojego domu i oparłam głowę na kierownicy poddając się
całkowicie.
Słysząc
pukanie do okna, podniosłam głowę ocierając słoną ciecz z moich oczu.
Westchnęłam ze złością patrząc w okno.
-Poważnie? Dlaczego zawsze pojawiasz się w złym czasie?- Syknęłam. Niewiarygodne. Justin stał z rękami w kieszeniach, a jego głowę przykrywała czerwona czapka. Jego usta były zaciśnięte.
-Dlaczego
zawsze płaczesz?
Skrzywiłam się.- Dlaczego zawsze jesteś tam gdzie ja?
-Cóż
mieszkam w domu , który jest dwie przecznice stąd plus miałem zamiar spotkać
się z Trevorem. Więc?- Zapytał, oblizując wargi.
Skrzywiłam się słysząc jego imię. Westchnęłam.
-Chcesz się
przejechać?
Justin
uniósł brew w górę.
-Tanner , to
jest żart?
-Oferta wkrótce minie- Odpowiedziałam, unosząc brew. - A tak w ogóle od kiedy zacząłeś nazywać mnie Tanner? -Od teraz- Powiedział złośliwie. Zacisnęłam wargi w wąską linię. Justin zaśmiał się przed pójściem wokół samochodu, do drzwi od strony pasażera po czym otworzył je i usiadł obok mnie.
-Trevor
mieszka niedaleko stąd, to tylko w dół..
-Wiem-
Mruknęłam.
Moje oczy
skupiły się na drodze , ale wciąż czułam spojrzenie Justina na sobie.
-Co ?-
Westchnęłam.
-Co się
stało między tobą a Trevorem?
-To
przeszłość- Odpowiedziałam przed spojrzeniem na niego. –Zapomnij- Wymamrotałam
patrząc w drogę.
-Cokolwiek
się stało, powiedział mi, że był błę-
-Nie wiem nic , więc odpuść- Syknęłam. Justin obserwował mnie poważnie. -Dlaczego nie mogę ci pomóc?- W jego głosie usłyszałam rozdrażnienie. -Jak ?- Zapytałam. – Jak chcesz mi pomóc- Zaparkowałam samochód przed domem Trevora, patrząc na kierownicę. – Dlaczego zawsze próbujesz, przecież wiesz że się przed tobą nie otworzę, prawie cię nie znam.
-Nie wiem-
Powiedział, unikając kontaktu wzrokowego.
Stłumiłam śmiech.
-Jesteś
okropnym kłamcą , Justin.
Uśmiechnął się zadziornie. –Staram się pomóc, bo cię lubię. Nagle drzwi od domu otworzyły się, a zza nich wyłonił się Trevor wołający Justina. -Do zobaczenia Skylar- Mruknął przed otwarciem drzwi . -I dzięki za podwiezienie- Zatrzasnął drzwi, nie oglądając się za siebie. Siedziałam tam nie móc zapomnieć jego ostatnich słów. Lubi mnie? Jako przyjaciela. Prawda? Pokręciłem głową Bzdura. Pocałował mnie już na drugi dzień. Odwróciłam głowę w stronę domu Trevora, a on od razu na mnie popatrzył. Uśmiechnął się szeroko i pomachał do mnie ręką. Przewróciłam oczami po czym nacisnęłam pedał gazu i odjechałam. |
Witajcie Skarby. Po pierwsze bardzo przepraszam, że nie było rozdziału bardzo długo. Po drugie przepraszam, że znowu tylko połowa. Postaram się dodać jak najszybciej następną część :*