Chowając moje brązowe loki za ucho,
westchnęłam cicho, zanim wzięłam książkę razem ze mną.
Wepchnęłam moje ulubione książki Johna
Greena do torby. Wokół szyi miałam owinięty czerwony szalik, a na moich
ramionach znajdował się czarny płaszcz. Ten strój idealnie pasował na pogodę
Stratford.
Zakładając torbę na ramię, opuściłam
bibliotekę, a zimny wiatr od razu powiał na moje czerwone policzki. Przytuliłam
się bardziej do mojego płaszcza, opatulając w niego twarz. Szłam w kierunku
kawiarni, ponieważ miałam spotkać się z Cassie. Otwierając drzwi, zmrużyłam
oczy szukając blond loków mojej przyjaciółki. Gdy wreszcie ją zobaczyłam,
szybkim krokiem podeszłam do niej i usiadłam naprzeciwko.
-Co jest cukiereczku?- Zapytała Cassie
przed uśmiechnięciem się szeroko.
Położyłam torbę na siedzeniu obok mnie,
westchnęłam.
-Ugh… Wszystko!
Cassie wydęła dolną wargę.
-Źle?
Wciągnęłam gwałtownie powietrze.
-Pamiętasz Justina, Justina Biebera?
Jej oczy powędrowały w stronę sufitu, a z
jej gardła uciekło głośne westchnięcie.
-Hmm… myślę, że- Jej usta natychmiast
rozchyliły się, przypominając literkę „o”.
-Jesteś z nim?- Zapytała z chytrym
uśmieszkiem na twarzy, machając rękami. Ona myśli, że wie wszystko.
Taka jest Cassie. Założę się, że pierwszą
jej myślą był seks.
Skrzywiłam się.
-Co? Nie!- Przerwałam.- Wciąż spotykam się
z Robem, nie pamiętasz?- Szepnęłam.- Ty palisz?
-Cóż, wczoraj paliłam trawkę.
Zrobiło mi się gorąco, a z mojego gardła
wydobył się chichot.
-Wow, Cassie.
Uśmiech przyjaciółki zniknął, a jej
spojrzenie powędrowało na rzecz za mną.
Uniosłam brew, machając ręką przed jej
twarzą.
-Ziemia do Cassie!- Jej twarz złagodniała,
a oczy popatrzyły w moje.
-Na co patrzysz?- Zapytałam ciekawa.
Odwróciłam głowę, a moje oczy szukały konkretnej rzeczy. W końcu ujrzałam
znajomą twarz.
Stał tam z zaciśniętą szczęką , wszędzie
poznam te potargane czarne włosy i piwne oczy, te które kiedyś uwielbiałam.
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu , w prawdziwym ciepłym uśmiechu, jakby
zapomniał o wszystkim i jakbyśmy byli w
dobrych stosunkach . Moja twarz pozostała bez wyrazu , kiedy z powrotem
odwróciłam twarz w kierunku Cassie.
Chwytając torbę i zarzuciłam ją na ramię
przed wstaniem .
- Idziemy – Mruknęłam.
-Ale ja nie jestem… - Mruknęła, patrząc na mnie. Posłałam jej gniewne
spojrzenie. –W porządku.
Odwróciłam się spoglądając na Trevora,
stojącego przed drzwiami. Spojrzałam w dół i zacisnęłam zęby.
Trevor był moim pierwszym chłopakiem.
Kochałam go i dałam mu wszystko- dosłownie. Byłam bezbronną, głupią 15-latką.
Byłam w nim zakochana półtora roku, zaczęliśmy się spotykać. Wydawało mi się,
że to normalny chłopak. Był rozgrywającym w szkolnej drużynie…. a ja nie byłam
tak popularna. Spędziłem większość moich dni wychodząc z Samem lub po prostu
izolując się w moim pokoju. Więc kiedy zostałam zaproszona na bal przez
Trevora, zgodziłam się.
Udaliśmy się na bal i bardzo dobrze się
bawiłam, nie zamierzam kłamać o tej części . Tańczyliśmy , a on mnie cały czas
mówił mi że mnie lubi. Natychmiast po tym, zapytał mnie, czy chcę z nim
wyjechać . Wahałam się na początku, ale skończyło się tak, że przyjęłam jego
zaproszenie Gdy weszliśmy do samochodu, on wsunął ręce pod moją sukienkę. Byłam
w szoku i uderzyłam jego rękę . Jedno prowadzi do drugiego, że wybiegłam z
samochodu cała zawstydzona i bez dziewictwa.
On mnie zgwałcił, a nie miałam nikogo, kto
mógłby to potwierdzić. Nie zdawałam sobie sprawy, że to gwałt, aż znalazłam
siniaki na udzie. Protestowałam, ale on po prostu ruszył dalej. Po tym
wszystkim , zignorował mnie zupełnie w szkole, a później przeniósł się. Tak
myślę. Starałam się usunąć go z mojego życia.
W wieku piętnastu lat musiałam szukać w Google
żeby potwierdzić, czy on mnie zgwałcił. Głupie, wiem.
I nie widziałam go od tamtego dnia... Do dziś.
Cassie złapała płaszcz i obie ruszyłyśmy do drzwi . Trevor stanął obok z
zapalonym papierosem, mocno umieszczonym między wargami, a jego wzrok pozostał
na mnie . Zaczęłam biegnąć w przeciwnym kierunku , aby uniknąć rozmowy z nim.
Cassie próbowała dogonić mnie, biegnąc za
mną, słyszałam to ponieważ dyszała. Kiedy w końcu zostałam złapana, ona złapała
mnie za ręce.
-Ignoruj go Skylar.
Skinęłam głową.
-Hej Tanner*!
Szłam tak szybko, jak moje nogi pozwoliły na to, ignorując go .
-Tanner!
Poczułam uczucie gorąca, słona ciecz spłynęła na mój lewy policzek, próbowałam
uspokoić oddech.
Ogromna gula utknęła w moim gardle. Czułam
się jak gówno. Szłyśmy w zupełnej ciszy , czułam jak Świeży płyn zalewa moje
oczy, rozlewając się z nich w dół jak Niagara.
***
Otworzyłam drzwi frontowe mojego domu, a
moje oczy natychmiast wylądowały na mojego tatę i Justina, siedzących przy
kuchennym stole. Zauważając moją obecność, odwrócili się w moją stronę z
podniesionymi brwiami. Przewróciłam oczami, po czym trzasnęłam drzwiami i
wybiegłam na górę czując, że w oczach znowu zbierają mi się łzy.
Zatrzaskując drzwi mojego pokoju, zsunęłam
się po nich zwijając się w kłębek, szlochałam w moje dłonie. Gdy pomyślałam o
Trevorze, ręce zaczynają mi się trząść, a ja po prostu pękam. Nie powiedziałam
o tym moim rodzicom i istnieje wiele powodów dlaczego tego nie zrobiłam.
Narzekają na mnie, że długo nie miałam chłopaka, a jak już miałam to jak mogłam
być na tyle głupia, żeby się nabrać do jego czynu? Ostrzegali mnie przed złymi
ludźmi, ale nie wiedziałam, że on jest taki. Przynajmniej dopóki mnie nie
zgwałcił.
Moi rodzice są okropni!
Łkając niekontrolowanie , krztusiłam się
swoją własną śliną. Po jakimś czasie usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
Westchnęłam, wstając z podłogi i położyłam się na łóżku , chowając twarz w
poduszki.
-Odejdź- Jęknęłam.
Znowu usłyszałam pukanie, tym razem głośniejsze.
-Idź sobie!
Niespodziewanie drzwi otworzyły się.
Usiadłam na łóżku, wycierając twarz, próbując ukryć to że płakałam.
-Czego chcesz?- Mruknęłam.
-Twój tata poprosił mnie, aby sprawdzić co
u ciebie- Odpowiedział oschle , skinął głową w moją stronę.
-Co się z tobą dzieje?-
Zapytał.
Oczywiście,
mój drogi ojciec nie chce zajmować swoją córką, więc zapytał Justina czy
sprawdzi co u mnie.
-Nie
troszcz się o mnie – Zaśmiałam się.- Wynoś się – Krzyknęłam jednocześnie
chwytając najbliższą poduszkę i rzucając w niego mocno . Justin
szybko odskoczył po czym zamknął drzwi.
Westchnąłem zadowolona.
Rozpinając
płaszcz rzuciłam go na podłogę wraz z moim szalikiem. Wyciągając
mój telefon z kieszeni , podłączyłam moje słuchawki i włożyłam je do ucha, a po
kliknięciu play, moje myśli ulotniły się.
Miałam
słabość do smutnej muzyki, ona sprawia, że wszystko, jest bardziej
dramatyczne . Pomaga mi
płakać , dopóki jestem wyczerpana. Zazwyczaj
pomaga... Ale to nie ten czas .
Minęły cztery godziny, a ja nadal leżałam
skulona na łóżku. Chociaż spotykam się z Robem, tak naprawdę nigdy nie byłam w
nim zakochana. Straciłam wszystkie dziecinne zawroty głowy przez Trevora.
Złamał mnie psychicznie i rzucił w kąt.
Chodziliśmy z Robem na
randki przez rok. Nie
robiliśmy niczego niestosownego głównie dlatego, że nie sądzę, żeby Rob był w
porządku facetem . Chciałam
aby mój pierwszy był z kimś specjalnym, niestety Trevor to zniszczył. Chciałam
uprawiać seks z mężczyzną ,wiedząc że mogę mu zaufać. Czułam się, jakbym lubiła Roba bardziej jako przyjaciela
niż chłopaka.
Rozpłakałam się po raz kolejny.
-Głupi, głupi dupek- Mruknęłam do siebie.- Nic dziwnego, że wasze relacje są bardziej jak przyjaciel-przyjaciółka- Uczucie winy i niepokoju ogarnęło mnie. Właśnie nazwałem moje relacje z Robem gównem.
Przyłożyłam dłoń do ust.
-O mój Boże- Wykrztusiłam. Pocałowałam
Justina... No w zasadzie on się we mnie wpił, ale nadal to zdrada.
Dlaczego mam takie cholernie trudne życie?
Szlochałam
w poduszkę, dopóki nie została przemoczona . Wypuszczając
ostatni szloch, czułam jak moje podpuchnięte oczy się zamykają. Wiedziałam, że
pójdę spać.
-Kochanie
Jęknęłam.
-Sky,
kochanie? -Rozpoznałam głos mojej rodzicielki . Otworzyłam
moje oczy i jęknęłam ponownie.
-Co jest?-
Zapytałam .
Moja mama stłumiła śmiech.
-Twoja poduszka jest mokra - Zatrzymała się
na chwilę.- I... Och, twój tusz do rzęs jest na całej poduszce.
Zaniepokojona,
usiadłam prosto i pobiegłam do łazienki.
-O mój Boże ... - Szepnęłam, patrząc na siebie
w lustrze. Wyglądałam jak potwór!
Wzięłam
trochę mydła na dłoń i przetarłam twarz. Następnie spłukałam ją i osuszyłam
ręcznikiem. Nie
jest to najlepszy pomysł, ale hej, nie mam chusteczek do demakijażu i jestem
zdenerwowana.
-Co
się stało? - Moja mama zapytała , jej twarz była mieszanką niepokoju i
zmieszania.
Pokręciłam głową .
-To
nic , nie martw się o to.
Moja
mama otworzyła usta, ale zamknęła je natychmiast , wiedziała , że nie miałam
ochoty rozmawiać i wiedziała, że nie lubię mówić o uczuciach.
Niechlujnie
chodziłam po moim pokoju i zatrzymałam się gdy usłyszałam głosy na dole. Nie mojego taty, ale głosy chłopaków .
Odwróciłam
się i wysłałam jej sceptyczne spojrzenie.
-Och
, to tylko przyjaciel Justina - Odpowiedziała .
Przewróciłam
oczami przed wejściem do mojego pokoju, zatrzasnęłam drzwi za sobą. Słysząc jak
mój telefon wibruje , chwyciłam go z łóżka wpatrując się w niego.
„1 nieodebrane połączenie: Nieznany”
Zmarszczyłam
brwi i rzucił go na łóżko.
„Come
on, skinny love, just last the year
Pour a little salt, we were never here
My, my, my, my, my, my, my, my
Staring at the sink of blood and crushed veneer”
Jęknęłam
i znowu złapałam swój telefon.
„Połączenie
przychodzące: Nieznany”
Wahając
się na początku, przejechałam palcem po przycisku akceptacji połączenia
-Halo?
-Twój
dom jest bardzo ładny.
*Tanner- Nazwisko Skyler ;)
Hejka ;)
Dodaję tylko połowę rozdziału ponieważ nie zdążyłam przetłumaczyć więcej.
Jutro dodam następną część.
Jak myślicie kto zadzwonił do Sky?
Z grubsza sprawdziłam rozdział, lecz mogą pojawić się w nim błędy.
Proszę Was komentujcie <3