środa, 23 kwietnia 2014

3. Bloodcurdling 2/2



 
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM

-Twój dom jest bardzo ładny.

Moje ciało zamarło na dźwięk jego głosu. Moje dłonie zaczęły się niekontrolowanie pocić , a serce podeszło do gardła.

-Trevor – Wyszeptałam, ale okazało się to silniejsze , niż się spodziewałam .

Trevor mówił przez telefon ze mną ,a ja słyszałam echo na dole. Wzięłam głęboki oddech . Niekoniecznie boję się Trevora, ale przypomina mi to o tamtym wydarzeniu.
Otworzyłam drzwi mojego pokoju i powoli zeszłam na dół. Krok po kroku. Co do cholery on robił w moim domu?
Spotkałam Trevora, który siedział sam na kanapie. Zamarłam. Przez sekundę zapomniałam jak się oddycha. Chciałam tylko zapaść się pod ziemię.

-Co ty-?

-Było tylko to - Justin trzymał puszkę piwa korzennego przed Trevorem , jego wzrok powędrował na mnie. 

-Zdecydowaliśmy się wyjść ze swojej sypialni co?

Odchrząknęłam i przesunęłam wzrok gdzie indziej. Justin zmarszczył brwi niezręcznie, po kilku dziwnych spojrzeniach odwrócił wzrok do Trevora.

-Tak jak mówiłem ...- Justin zamar . Mimo, że rozmawiał z Trevorem, widział mnie i moje napięte mięsnie.

-Co robisz Tanner?-Trevor zapytał niewinnie.

Pieprzony skurwysyn .

-Wynoś się z mojego domu Trevor- Na dźwięk jego imienia wydobywającego się z moich ust wzdrygnęłam się. Justin siedział zdezorientowany. Czułam się dziwnie, bardzo.

-Słucham? - Zapytał Trevor.

On grał. Dupek.

-S-słyszałeś mnie

Zacisnęłam powieki, psychicznie przeklinając siebie za jąkanie.

-Czy ja czegoś nie wiem? - Zapytał Justin , marszcząc czoło.

-Skylar! - Moja mama krzyknęła z góry.

Moje oczy otworzyły się, a ja popatrzyłam na niego z gniewem.

-Kiedy wrócę, ma cię tu nie być.

***

Zeszłam po schodach powoli; każde z nich skrzypiał jak stanęłam na niego. Patrzyłem po domu szukając Trevora.

-Poszedł.

Moja głowa odwróciła w stronę kierunku Justina. Stał tam popijając piwo, technicznie piwo taty.
Odetchnęłam.

-Czemu byłaś dla niego taka niemiła, znacie się?- Zapytał.

Podeszłam do kanapy i usiadłam na niej.

-Nie powinno cię to interesować.

-To mnie nie dotyczy - Upił łyk piwa. - Ale jestem ciekawy.

-No to nie bądź -Skupiłam się na pustym ekranie telewizora. Justin podszedł do mnie.
Stał przede mną  i wszystko, co mogłam zobaczyć to jego napięte, muskularne ramiona trzymające puszkę piwa w jego smukłej dłoni . Czułam jego ciepło.

-Nie widzę telewizora-  Mruknęłam.

Odwrócił się, spoglądając na ekran.

-Telewizja ogłupia.

-Dlaczego chcesz tak bardzo wiedzieć?

-Po pierwsze- Powiedział, popijając piwo jeszcze raz- To się stało tuż przede mną; to jest oczywiste, dlaczego mam ciekawy Skylar- Urwał.- A po drugie, znam Trevora od podstawówki. Więc powiedz mi Sky.
Zadrwiłam z niego i spojrzałam w jego martwy wzrok.
-Dlaczego nie zapytasz jego?- Przewróciłam oczami i zaczęłam patrzeć tempo w ścianę. -Plus, przestań wymawiać tak moje imię.

-Jak?

-W sposób, w jaki to robisz.

-Mówię je zupełnie normalnie Skylar- Jego głowa obróciła się w bok, a piwne oczy zaczęły szukać mojej twarzy.

-Mówisz to, jakbyś był robotem.

Wyraz twarzy chłopaka był nieczytelny. Ciągle patrzył na mnie, a ja starałam się spoglądać gdzieś indziej. Jego spojrzenie sprawiało, że czułam się taka mała.

Patrząc kontem oka, mogłam zauważyć zaciśniętą szczękę mężczyzny.

-W porządku- Opadł na kanapę obok mnie, nasze łokcie stykały się.

Dziwne uczucie pojawiło się w moim żołądku, gdy poczułam, że nasze ciała były tak blisko siebie. Moje myśli natychmiast skierowały się do Rob'a.

Dlaczego zawsze myślę o nim, kiedy jestem z Justin'em? To nie tak, że popełniam przestępstwo, siedząc obok niego.

Położyłam swe dłonie po obu stronach kanapy i wstałam, otrzepując dżinsy, chociaż wiedziałam, że nic na nich nie było.

Udałam się w stronę drzwi, desperacko potrzebując rozmowy z Robem.

 

Witajcie :)
Rozdział pomogła tłumaczyć mi @Madmanfanfictio
Jej cudowne opowiadanie: http://madman-beginning.blogspot.com/
Bardzo ci dziękuje :)

Wiecie bardzo mnie smuci, że tylko jedna osoba komentuje tłumaczenie.
Tłumaczenie połowy rozdziału zajmuje parę godzin.
A ja w święta tłumaczyłam codziennie.
To chyba trochę nie fer.
Tak myślę, żeby zakończyć to tłumaczenie.
Nie mam już dla kogo tego tłumaczyć.

Dziękuje ;/
 

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

3. Bloodcurdling 1/2


Chowając moje brązowe loki za ucho, westchnęłam cicho, zanim wzięłam książkę razem ze mną.
Wepchnęłam moje ulubione książki Johna Greena do torby. Wokół szyi miałam owinięty czerwony szalik, a na moich ramionach znajdował się czarny płaszcz. Ten strój idealnie pasował na pogodę Stratford.
Zakładając torbę na ramię, opuściłam bibliotekę, a zimny wiatr od razu powiał na moje czerwone policzki. Przytuliłam się bardziej do mojego płaszcza, opatulając w niego twarz. Szłam w kierunku kawiarni, ponieważ miałam spotkać się z Cassie. Otwierając drzwi, zmrużyłam oczy szukając blond loków mojej przyjaciółki. Gdy wreszcie ją zobaczyłam, szybkim krokiem podeszłam do niej i usiadłam naprzeciwko.
-Co jest cukiereczku?- Zapytała Cassie przed uśmiechnięciem się szeroko.
Położyłam torbę na siedzeniu obok mnie, westchnęłam.
-Ugh… Wszystko!
Cassie wydęła dolną wargę.
-Źle?
Wciągnęłam gwałtownie powietrze.
-Pamiętasz Justina, Justina Biebera?
Jej oczy powędrowały w stronę sufitu, a z jej gardła uciekło głośne westchnięcie.
-Hmm… myślę, że- Jej usta natychmiast rozchyliły się, przypominając literkę „o”.
-Jesteś z nim?- Zapytała z chytrym uśmieszkiem na twarzy, machając rękami. Ona myśli, że wie wszystko.
Taka jest Cassie. Założę się, że pierwszą jej myślą był seks.
Skrzywiłam się.
-Co? Nie!- Przerwałam.- Wciąż spotykam się z Robem, nie pamiętasz?- Szepnęłam.- Ty palisz?
-Cóż, wczoraj paliłam trawkę.
Zrobiło mi się gorąco, a z mojego gardła wydobył się chichot.
-Wow, Cassie.
Uśmiech przyjaciółki zniknął, a jej spojrzenie powędrowało na rzecz za mną.
Uniosłam brew, machając ręką przed jej twarzą.
-Ziemia do Cassie!- Jej twarz złagodniała, a oczy popatrzyły w moje.
-Na co patrzysz?- Zapytałam ciekawa. Odwróciłam głowę, a moje oczy szukały konkretnej rzeczy. W końcu ujrzałam znajomą twarz.
Stał tam z zaciśniętą szczęką , wszędzie poznam te potargane czarne włosy i piwne oczy, te które kiedyś uwielbiałam. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu , w prawdziwym ciepłym uśmiechu, jakby zapomniał o wszystkim i jakbyśmy byli  w dobrych stosunkach . Moja twarz pozostała bez wyrazu , kiedy z powrotem odwróciłam twarz w kierunku Cassie.
Chwytając torbę i zarzuciłam ją na ramię przed wstaniem .
- Idziemy – Mruknęłam.

-Ale ja nie jestem… - Mruknęła, patrząc na mnie. Posłałam jej gniewne spojrzenie. –W porządku.
Odwróciłam się spoglądając na Trevora, stojącego przed drzwiami. Spojrzałam w dół i zacisnęłam zęby.
Trevor był moim pierwszym chłopakiem. Kochałam go i dałam mu wszystko- dosłownie. Byłam bezbronną, głupią 15-latką. Byłam w nim zakochana półtora roku, zaczęliśmy się spotykać. Wydawało mi się, że to normalny chłopak. Był rozgrywającym w szkolnej drużynie…. a ja nie byłam tak popularna. Spędziłem większość moich dni wychodząc z Samem lub po prostu izolując się w moim pokoju. Więc kiedy zostałam zaproszona na bal przez Trevora, zgodziłam się.
Udaliśmy się na bal i bardzo dobrze się bawiłam, nie zamierzam kłamać o tej części . Tańczyliśmy , a on mnie cały czas mówił mi że mnie lubi. Natychmiast po tym, zapytał mnie, czy chcę z nim wyjechać . Wahałam się na początku, ale skończyło się tak, że przyjęłam jego zaproszenie Gdy weszliśmy do samochodu, on wsunął ręce pod moją sukienkę. Byłam w szoku i uderzyłam jego rękę . Jedno prowadzi do drugiego, że wybiegłam z samochodu cała zawstydzona i bez dziewictwa.
On mnie zgwałcił, a nie miałam nikogo, kto mógłby to potwierdzić. Nie zdawałam sobie sprawy, że to gwałt, aż znalazłam siniaki na udzie. Protestowałam, ale on po prostu ruszył dalej. Po tym wszystkim , zignorował mnie zupełnie w szkole, a później przeniósł się. Tak myślę. Starałam się usunąć go z mojego życia.
W wieku piętnastu lat musiałam szukać w Google żeby potwierdzić, czy on mnie zgwałcił. Głupie, wiem.

I nie widziałam go od tamtego dnia... Do dziś.

Cassie złapała płaszcz i obie ruszyłyśmy do drzwi . Trevor stanął obok z zapalonym papierosem, mocno umieszczonym między wargami, a jego wzrok pozostał na mnie . Zaczęłam biegnąć w przeciwnym kierunku , aby uniknąć rozmowy z nim.
Cassie próbowała dogonić mnie, biegnąc za mną, słyszałam to ponieważ dyszała. Kiedy w końcu zostałam złapana, ona złapała mnie za ręce.
-Ignoruj ​​go Skylar.

Skinęłam głową.

-Hej Tanner*!

Szłam tak szybko, jak moje nogi pozwoliły na to, ignorując go .

-Tanner!

Poczułam uczucie gorąca, słona ciecz spłynęła na mój lewy policzek, próbowałam uspokoić oddech.

Ogromna gula utknęła w moim gardle. Czułam się jak gówno. Szłyśmy w zupełnej ciszy , czułam jak Świeży płyn zalewa moje oczy, rozlewając się z nich w dół jak Niagara.
***
Otworzyłam drzwi frontowe mojego domu, a moje oczy natychmiast wylądowały na mojego tatę i Justina, siedzących przy kuchennym stole. Zauważając moją obecność, odwrócili się w moją stronę z podniesionymi brwiami. Przewróciłam oczami, po czym trzasnęłam drzwiami i wybiegłam na górę czując, że w oczach znowu zbierają mi się łzy.
Zatrzaskując drzwi mojego pokoju, zsunęłam się po nich zwijając się w kłębek, szlochałam w moje dłonie. Gdy pomyślałam o Trevorze, ręce zaczynają mi się trząść, a ja po prostu pękam. Nie powiedziałam o tym moim rodzicom i istnieje wiele powodów dlaczego tego nie zrobiłam. Narzekają na mnie, że długo nie miałam chłopaka, a jak już miałam to jak mogłam być na tyle głupia, żeby się nabrać do jego czynu? Ostrzegali mnie przed złymi ludźmi, ale nie wiedziałam, że on jest taki. Przynajmniej dopóki mnie nie zgwałcił.
Moi rodzice są okropni!
Łkając niekontrolowanie , krztusiłam się swoją własną śliną. Po jakimś czasie usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Westchnęłam, wstając z podłogi i położyłam się na łóżku , chowając twarz w poduszki.
-Odejdź- Jęknęłam.
Znowu usłyszałam pukanie, tym razem głośniejsze.
-Idź sobie!
Niespodziewanie drzwi otworzyły się. Usiadłam na łóżku, wycierając twarz, próbując ukryć to że płakałam.
-Czego chcesz?- Mruknęłam.
-Twój tata poprosił mnie, aby sprawdzić co u ciebie- Odpowiedział oschle , skinął głową w moją stronę.
 -Co się z tobą dzieje?- Zapytał.

Oczywiście, mój drogi ojciec nie chce zajmować swoją córką, więc zapytał Justina czy sprawdzi co u mnie.

-Nie troszcz się o mnie – Zaśmiałam się.- Wynoś się – Krzyknęłam jednocześnie chwytając najbliższą poduszkę i rzucając w niego mocno . Justin szybko odskoczył po czym zamknął drzwi.

Westchnąłem zadowolona.

Rozpinając płaszcz rzuciłam go na podłogę wraz z moim szalikiem. Wyciągając mój telefon z kieszeni , podłączyłam moje słuchawki i włożyłam je do ucha, a po kliknięciu play, moje myśli ulotniły się.

Miałam słabość do smutnej muzyki, ona sprawia, że ​​wszystko, jest bardziej dramatyczne . Pomaga mi płakać , dopóki jestem wyczerpana. Zazwyczaj pomaga... Ale to nie ten czas .
Minęły cztery godziny, a ja nadal leżałam skulona na łóżku. Chociaż spotykam się z Robem, tak naprawdę nigdy nie byłam w nim zakochana. Straciłam wszystkie dziecinne zawroty głowy przez Trevora. Złamał mnie psychicznie i rzucił w kąt.

Chodziliśmy z Robem na randki przez rok. Nie robiliśmy niczego niestosownego głównie dlatego, że nie sądzę, żeby Rob był w porządku facetem . Chciałam aby mój pierwszy był z kimś specjalnym, niestety Trevor to zniszczył. Chciałam uprawiać seks z mężczyzną ,wiedząc że mogę mu zaufać. Czułam się,  jakbym lubiła Roba bardziej jako przyjaciela niż chłopaka.
Rozpłakałam się po raz kolejny.
-Głupi, głupi dupek- Mruknęłam do siebie.- Nic dziwnego, że wasze relacje są bardziej jak przyjaciel-przyjaciółka- Uczucie winy i niepokoju ogarnęło mnie. Właśnie nazwałem moje relacje z Robem gównem.
Przyłożyłam dłoń do ust.
 -O mój Boże- Wykrztusiłam. Pocałowałam Justina... No w zasadzie on się we mnie wpił, ale nadal to zdrada.

Dlaczego mam takie cholernie trudne życie?

Szlochałam w poduszkę, dopóki nie została przemoczona . Wypuszczając ostatni szloch, czułam jak moje podpuchnięte oczy się zamykają. Wiedziałam, że pójdę spać.

-Kochanie
Jęknęłam.

-Sky, kochanie? -Rozpoznałam głos mojej rodzicielki . Otworzyłam moje oczy i jęknęłam ponownie.

-Co jest?- Zapytałam .

Moja mama stłumiła śmiech.
-Twoja poduszka jest mokra - Zatrzymała się na chwilę.- I... Och, twój tusz do rzęs jest na całej poduszce.

Zaniepokojona, usiadłam prosto i pobiegłam do łazienki.

-O mój Boże ... - Szepnęłam, patrząc na siebie w lustrze. Wyglądałam jak potwór!
Wzięłam trochę mydła na dłoń i przetarłam twarz. Następnie spłukałam ją i osuszyłam ręcznikiem. Nie jest to najlepszy pomysł, ale hej, nie mam chusteczek do demakijażu i jestem zdenerwowana.
-Co się stało? - Moja mama zapytała , jej twarz była mieszanką niepokoju i zmieszania.
Pokręciłam głową .
-To nic , nie martw się o to.
Moja mama otworzyła usta, ale zamknęła je natychmiast , wiedziała , że nie miałam ochoty rozmawiać i wiedziała, że nie lubię mówić o uczuciach.
Niechlujnie chodziłam po moim pokoju i zatrzymałam się gdy usłyszałam głosy na dole. Nie mojego taty, ale głosy chłopaków . Odwróciłam się i wysłałam jej sceptyczne spojrzenie.
-Och , to tylko przyjaciel Justina - Odpowiedziała .
Przewróciłam oczami przed wejściem do mojego pokoju, zatrzasnęłam drzwi za sobą. Słysząc jak mój telefon wibruje , chwyciłam go z łóżka wpatrując się w niego.
„1 nieodebrane połączenie: Nieznany”
Zmarszczyłam brwi i rzucił go na łóżko.
„Come on, skinny love, just last the year
Pour a little salt, we were never here
My, my, my, my, my, my, my, my
Staring at the sink of blood and crushed veneer”
Jęknęłam i znowu złapałam swój telefon. 
„Połączenie przychodzące: Nieznany”
Wahając się na początku, przejechałam palcem po przycisku akceptacji połączenia
-Halo?
-Twój dom jest bardzo ładny.







*Tanner- Nazwisko Skyler ;)
Hejka ;)
Dodaję tylko połowę rozdziału ponieważ nie zdążyłam przetłumaczyć więcej. 
Jutro dodam następną część.
Jak myślicie kto zadzwonił do Sky?
Z grubsza sprawdziłam rozdział, lecz mogą pojawić się w nim błędy.
Proszę Was komentujcie <3

niedziela, 20 kwietnia 2014

2. Treacherous



Pocierając moją rękę, syknęłam; moje oczy spojrzały w kierunku ramienia, które było całe czerwone od ucisku Justina.
-Dupek- Mruknęłam do siebie. Wzdychając, zamknęłam swojego laptopa i umieściłam go na moim stole.
Podczas naszej nietypowej kolacji, moja matka była niczym detektyw dla Justina, zapytała o jego rodziców, a jego oczy natychmiast pociemniały. Ja naprawdę nie dbałam o niego, ani nie dbam o cokolwiek związanego z nim, ale to wydawało się…. ważne. A ja jestem najbardziej prostym człowiekiem jakiego mógłbyś poznać. Jeżeli ja mam trochę rzeczy na głowie; Powiem ci. A to jest…. jedzenie.
Drzwi otworzyły się zaskakując mnie.
-Co w imię boga sądzisz, że robisz Skylar Nicole Tanner ?- Skrzywiłam się na dźwięk mojego nazwiska, a mój tata posłał mi spojrzenie pełne dezaprobaty*
-Co?- Zapytałam słodko.
-Jak śmiesz mieć tak mało szacunku do naszego gościa?- Czułam jak jego spojrzenie wypala dziury w moim ciele.
-To jest młody człowiek, który przeszedł przez wiele! Jestem rozczarowany twoim zachowaniem.- Nie byłam w stanie odpowiedzieć, ponieważ drzwi zamknęły się.
Westchnęłam, tonąc głęboko w moim łóżku, chowając twarz w poduszkach. Rozczarowałam go? Jakby to było coś nowego. Nigdy nie sprostałam jego oczekiwaniom, nigdy nie jestem wystarczająco dobra i nigdy nie jestem perfekcyjną córką, jaką on chciał mieć. To cios prosto w serce. Mój sarkazm zawsze wraca do mnie i kopie mnie w tyłek, co prowadzi mnie z powrotem do punktu wyjścia. Depresja .
Myślę o jednym błędzie, przechodzę do drugiego i  nagle pojawiają się tysiące złych wspomnień zamieniając mój nastrój. Po tym ja mój najlepszy przyjaciel Sam zmarł w zeszłym roku , zmieniłam się w zupełnie inną osobę . Moje emocje były w zasadzie jak fale , czasami wypływałam, czasami tonęłam. Pewnego razu zrobiło się tak źle, że byłam w moim pokoju przez 2 tygodnie i oglądałam powtórki Keeping Up With The Kardashians , które denerwują mnie bardziej od mojego życia.
Sam był niesamowity , znałam go od dzieciństwa... Byliśmy nierozłączni . Był moim jedynym i największym przyjacielem. Kiedyś planowaliśmy naszą przyszłość razem , on się ożeni się z piękną kobietą, będzie mieszkał obok mnie z trójką dzieci . Ale myślę, że rak miał wobec niego inne plany...
-Sky, Rob przyszedł- Usłyszałam jak moja mama krzyczy z dołu. Skoczyłam z łóżka, pobiegłam do drzwi i zeszłam na dół.
-Rooooooooob- krzyknęłam, przytulając go. W zasadzie rzuciłam się na niego.
-Hej wspaniała- Mruknął w moje włosy. Puściłam go i owinęłam ramiona wokół jego szyi, wpatrując się w jego piękne, piwne oczy.
-Wszystko w porządku?- Zapytał. Można było zauważyć że jest zaniepokojony.
Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się nieśmiało przed złączeniem naszych ust. Słysząc parsknięcie, odwróciłam się i zobaczyłam Justina zerkającego na nas z salonu.
Zdjęłam prawą rękę z szyi Roba.
-Kto to jest?- Szepnął w moje usta.
-Wygląda na to, że jest nowym projektem do pracy taty.
-Ohh- To wszystko co powiedział Rob zanim pocałował mnie po raz kolejny.
-Mam dzisiaj przedstawienie- Powiedział i znów cmoknął moje usta.
-Poezja, więc muszę iść. Zadzwonię do ciebie później, okey?- Skinęłam głową otwierając drzwi.
Oglądałam jak Rob wkłada płaszcz i znika za drzwiami. Wydałam z siebie szczęśliwe westchnięcie, po czym zamknęłam drzwi.
-Ty poważnie chodzisz na randki z facetem, który ma włosy podobne do czegoś, czym możemy umyć podłogę?
Spojrzałam na Justina z gniewem, po czym pobiegłam na górę naśladując jego poprzednie zdanie „Trzymaj się z daleka od mojego biznesu”. Zamknęłam drzwi od mojego pokoju i położyłam się na łóżku.

***
Rozciągając nogi, stłumiłam ziewnięcie i chwyciłam mojego iPhone ze stolika obok mojego łóżka. Chyba zasnęłam po tym jak Rob poszedł. Zobaczyłam jedną wiadomość od niego. Otworzyłam ją;  Krew w moich żyłach gotowała się z irytacji.
„Przepraszam, że nie zadzwoniłem.Kocham cię skarbie xx”
Po występie nie zadzwonił do swojej dziewczyny? Zadrwiłam wewnętrznie. Nie robi tego po raz pierwszy. Trzymałam urazę, zwłaszcza przed mężczyznami. Wzdychając, usiadłam na łóżku.
-Powinnam odpuścić- Mruknęłam do siebie.
Wstałam, od razu żałując ponieważ moje stopy dotknęły zimnej podłogi, a dreszcze przeszły po moich całych plecach. Zdjęłam z siebie koszulkę i spodnie, które nosiłam na sobie od wczoraj i szybko wyciągnęłam z szafki jakieś spodenki oraz bluzkę.
Gdy zbiegłam po schodach dostrzegłam tatę rozmawiającego z Justinem o jakimś nieistotnym gównie, a moja mama robiła śniadanie.
Próbowałam zwrócić uwagę mojego taty, gdy mi się udało jego oczy wylądowały na mnie po czym pokazał, że mam usiąść obok Justina.
Podrapałam moje ramię niezręcznie, po czym usiadłam obok Justina unikając jego wzroku, siedziałam naprzeciwko mojego taty.
-Dzień dobry- Wymamrotałam niezgrabnie.
-Dzień dobry, Sky- Odpowiedział tata przed wylaniem odrobiny soku pomarańczowego do mojej szklanki.
-Dzięki- Odpowiedziałam.
Można było wyczuć rosnące napięcie. Mój tata nie odzywa się do mnie już drugi dzień.
Pełny talerz tostów przerwał moje myśli.
-Nie, dzięki- Wymamrotałam do Justina, który zaoferował je, machając talerzem przed moją twarzą.
On tylko wzruszył ramionami i odstawił naczynie na stół.
-Zrobiłam naleśniki- Mama powiedziała z entuzjazmem przed położeniem naleśników na talerz.
Uśmiechnęłam się do niej. I tak mam duży brzuch. Ja naprawdę byłam wielką fanką naleśników i moja mama dobrze o tym wiedziała.
Chwytając szklankę soku, wzięłam łyk kwaśnej cieczy i natychmiast zakrztusiłam się nim, czując parę rąk pod stołem. Odwróciłam głowę w stronę Justina, on był zwyczajnie pił swój napój, podczas gdy jego ręka spoczęła na moim kolanie.
Strącając ją, posłałam mu gniewne spojrzenie.
-Co ty do cholery robisz?- Myślałam, że wyjdzie to jak szept, jednak myliłam się.
-Skylar- Powiedział tata unosząc swój ton.
Ugryzłam wnętrze swojego policzka, będąc wyraźnie sfrustrowana. Kątem oka spojrzałam na Justina, który uśmiechał się triumfalnie.
Byłam cała zmieszana, co u diabła? Jak on śmie położyć swoją łapę na mnie. Nie lubię nikogo bić, ale to chyba będzie wyjątek… Wiesz co mam na myśli. Mam chłopaka na litość boską, a on o tym wie. Chce dostać mi się pod skórę. Drań!
Chwytając puszkę dżemu posmarowałam niektóre naleśniki po czym wstałam zabierając talerz oraz szklankę, kierując się do mojego pokoju.
-Idę zjeść gdzie indziej.
Pobiegłam do pokoju, a jedyne co usłyszałam to chichot. Śmiech Justina…. ugh nienawidzę go!
***
Umieszczając talerz i szklankę w zmywarce po czym wytarłam ręce w ścierkę powieszoną na ścianie.
-Skylar, przyjdź do mojego biura proszę- Powiedział tata surowym głosem. Będę całkowicie szczera, byliśmy dość zamożni. Praca mojego taty była skomplikowana. I tak naprawdę dalej nie wiem co robi. Sprowadza małe dzieci, w zasadzie „naprawia” je, płaci za ich studia lub szkołę, a później nie widzimy się ponownie. Jest dobrym człowiekiem, otrzymuje duże wynagrodzenie, dzięki czemu mamy piękny dom i jedzenie.
Ostatni raz ktoś przyszedł tu , kiedy miałam 15 lat. Była to dziewczyna, która nie mówiła przez dobrą imprezę i już tak zostało. Kiedyś przeznaczał cały swój czas na dzieci, które żyły z nami, dlatego zapomniał zupełnie o swoim dziecku. I tak naprawdę nigdy nie miał czasu dla mnie. To smutne, naprawdę.
-Już idę tato! – Odpowiedziałam.
Idąc w kierunku, tak zwanego „biura” taty, wzięłam głęboki oddech przed otwarciem drzwi.
-Co jest?- Zapytałam.
-Mam dużo pracy, ale możesz usiąść na chwilę?- Powiedział, spoglądając na mnie zza okularów.
-Po co?
Tata posłał mi znaczące spojrzenie.
-Daj dzieciakowi trochę luzu. Przeszedł przez wiele. Miał burzliwą przeszłość, a to była jedyna opcja.
Jęknęłam.
-Cokolwiek- Wymamrotałam zanim opuściłam gabinet mojego taty.
Oczywiście, mój ojciec mówi mi tylko o pracy.
Zatrzasnęłam drzwi mojego pokoju ze złością.
***
Słysząc słabe pukanie do drzwi, westchnęłam przed położeniem mojego telefonu na stoliku.
-Proszę- Krzyknęłam.  Drzwi  otworzyły się ukazując za nimi uśmiechającego się Justina z potarganymi włosami.
-Czego chcesz?- Zapytałam, zaciskając żeby.
-Jesteś zadziorna.
Skrzywiłam się.
-Czy lubisz drażnić-
-Jesteś irytująca- Jego usta wykrzywiły się w paskudnym uśmieszku.- I łatwo cie sprowokować.
-Tam są drzwi, wyjdź zanim nakopie ci do dupy!- Wysłałam mu fałszywy uśmiech.
-Nie wiesz nic o mnie, więc zamknij się i kurwa przestań mnie osądzać dobra? - Jego szczęka była zaciśnięta. Zbił mnie z tropu.
Parsknęłam.
-Nie jesteś trudny do zrozumienia.
Zamykając drzwi na klucz, podszedł do mnie.
-Naprawdę tobą gardzę.
-Łał, przynajmniej masz jakieś uczucia- Odparłam.
-Nic o mnie nie wiesz!
Wstałam z łóżka, a ciśnienie wciąż podnosiło się.
-Prawda, może nie wiem nic o tobie, ale wysłuchałam dużo gówien o tobie…. I prawdopodobnie nie polubię cię!
Zacisnął zęby, patrząc na mnie.
-Jesteś cholernie, snobistyczną suką- Uśmiechnął się.
-Więc wynoś się z mojego pokoju!- Krzyknęłam. Moje dłonie były całe spocone od ciągłego zaciskania ich. Następne co pamiętam to jak zostałam przygwożdżona do ściany, a Justin zaatakował moje usta. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało.
Popchnęłam go.
-Co myślisz, że możesz robić?- Otarłam usta z obrzydzenia.
-Jesteś taka popieprzona- Mruknął Justin.
-Mówi bipolarny dupek!
-To ty jesteś dwubiegunowa (czyt. Bipolarna)- Krzyknął. Jego oczy przybrały kolor czerni.
-W skrócie. Jestem dwubiegunowa. To wszystko?
Patrzył na mnie zdumiony. Zacisnął usta w wąską linie.
-To był błąd- Powiedział. Ponownie zaatakował moje usta jak jakieś pieprzone zwierze. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze i uciekł z mojego pokoju w mgnieniu oka.
-Twój poród był jednym, pieprzonym błędem!- Mruknęłam
On był chorą osobą, wiedziałam to. Mogę ocenić go szybciej niż myśli. Czyli wszystkie plotki były prawdą? Jego działania wobec mnie nie zmieniły mojego zdania o nim. On dalej jest obrzydliwy.
Wszystko to uświadomiło mi, że Justin i ja, byliśmy równie popieprzeni.


Hejka Skarby. Bardzo chciałam dodać rozdział. Pół dnia byłam u kuzynów, a gdy przyszłam zaczęłam tłumaczyć ;/ Głowa boli niemiłosiernie. Postaram się dodać jutro rozdział :)
NIE JEST SPRAWDZONY!
 Proszę was o komentarze ;( To naprawdę dodaje motywacji, ponieważ wiem że chcecie abym dalej to tłumaczyła.

Jeżeli macie jakieś pytania- ASK

Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach- PISZCIE W KOMENTARZU.

Jeżeli chciałabyś pomóc w tłumaczeniu pisz na ASK

Miłego wieczorku :)